[ Ks. Franciszek Olejniczak ]
[ Bł. Edmund Bojanowski ]
[ Jan Bzdęga z Domachowa ]
Ks. Franciszek Olejniczak
ranciszek Olejniczak urodził się 4 października 1877 roku na Jeżycach, które w owym czasie nie należały jeszcze do miasta Poznania. Były to czasy mocarstwowości Niemiec i fali germanizacji w Wielkopolsce, czasy osławionego z brutalności Kulturkampfu i równocześnie czasy wzmożonej walki społeczeństwa polskiego o zachowanie swej wiary i ducha narodowego. Były to czasy działalności wielu wybitnych patriotów i społeczników.
Ojciec Franciszka, Jakub, był z zawodu cieślą, lecz poza pracą zawodową udzielał się społecznie, czy to jako członek Towarzystwa Przemysłowców, czy też jako członek jeżyckiej Konferencji w Parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa na Jeżycach. Matka, Pelagia z Kapałczyńskich, pochodziła ze Śródki. I w tej rodzinie głęboko zakorzenione było poczucie patriotyzmu. Rodzeństwo matki gremialnie wzięło udział w powstaniu styczniowym. Atmosfera domu, w którym upłynęło dzieciństwo Franciszka, była więc również przepełniona duchem polskości i religijności. Mając 5 lat rozpoczął naukę w szkole elementarnej przy ulicy Dąbrowskiego, a po trzech latach przeniósł się do Miejskiej Szkoły Obywatelskiej. W tym okresie w wychowaniu i kształceniu chłopca pomagała babka Kapałczyńska. W kwietniu 1893 r. Franciszek został wpisany w poczet uczniów Gimnazjum Marii Magdaleny. Uczył się bardzo dobrze. Udzielał także pomocy kolegom. Ponadto pracował w samokształceniowych kółkach konspiracyjnych, poszerzając tam swoją wiedzę, zwłaszcza historii Polski i języka ojczystego. Kiedy władze pruskie wpadły na trop tej młodzieżowej organizacji, Franciszka ukarano powtórzeniem klasy (przedostatniej tzw. sekundy). Za radą polskich nauczycieli, a zwłaszcza księdza prefekta Janickiego, by uwolnić się od dalszych prześladowań zaborców, przeniósł się do szkół na Pomorzu Zachodnim. Najpierw do Kołobrzegu a później do Białogrodu. Tam też ostatecznie - 23 września 1899 r. - zdał maturę. Dodajmy, że jako zdolny uczeń od roku 1894 był stypendystą Towarzystwa Naukowej Pomocy im. Karola Marcinkowskiego. W 1900 r. wstąpił Franciszek do Seminarium Duchownego w Poznaniu. Z faktu tego bardzo się radowała jego matka mówiąc: " Poczytywałam sobie za grzech pychy myśl, że mój syn mógłby być księdzem, dziś to szczęście jest moim udziałem". W ciągu dwóch ostatnich lat studiów pełnił zaszczytną i odpowiedzialną funkcję podprefekta w arcybiskupich konwiktach w Poznaniu i Gnieźnie. Święcenia kapłańskie otrzymał w dniu 13 grudnia 1903 roku. Pierwszą placówką pracy duszpasterskiej był wikariat w Markowicach k. Inowrocławia. Był to kościół filialny, Podklasztorny ss. Karmelitanek, które zostały stąd wcześniej usunięte przez Prusaków. 8 grudnia 1904 r. otrzymał ksiądz Franciszek Olejniczak nominację na wikariusza w Gostyniu. Obejmując nowe miejsce pracy powiedział z farnej ambony: "Przychodzę do Gostynia po to, aby swą pracą duszpasterską przyczynić się do tego, byśmy wszyscy stali się doskonałymi chrześcijanami. Będziemy kształtować swoją duszę według chrystusowego wzoru, a w życiu będziemy tak postępować, jakby On postąpił na naszym miejscu". Kazania głosił prosto bez krasomówstwa, zmuszając jednakże słuchaczy do myślenia i refleksji. Katechezę prowadził również w przystępny sposób, zrozumiały i poglądowy, uzupełniając często naukę wyświetlaniem przezroczy, co na owe czasy było rzeczą niezwykłą. Swój czas wolny pozostawiał do dyspozycji każdego, kto by potrzebował jego rady lub pomocy. Wiem z opowiadań mych rodziców, że w niedziele i święta chodził ksiądz Franciszek po tzw. knajpach których wtedy w Rynku i najbliższej okolicy było wiele i wyciągał z nich przebywających tam mężczyzn. W ten sposób starał się odwieść ich od picia wódki i nakłonić do uczestnictwa we mszy św. Proboszcz, widząc dużą inicjatywę i zmysł organizatorski swego wikariusza, zlecił mu patronat nad istniejącym przy parafii Towarzystwem Robotników. Wkrótce nowy patron przyciągnął do siebie tylu młodych ludzi, iż utworzono nowy oddział tej organizacji pod nazwą Towarzystwo Młodych Robotników i Terminatorów. Każdemu młodemu robotnikowi, terminatorowi ofiarował ksiądz Olejniczak egzemplarz "Pana Tadeusza". Dla najbiedniejszych organizował specjalne kursy szkoleniowe z zakresu historii ojczystej, geografii, literatury i ortografii. Sam oczywiście te zajęcia prowadził. Lekcje odbywały się dwa razy w tygodniu i to w godzinach od 4.30 do 5,30, by słuchacze mogli zdążyć na godzinę 6.00 do pracy. W owym czasie na terenie Gostynia dużym autorytetem wśród Polaków cieszył się Józef Woziwodzki, znany działacz społeczny i polityczny, zwany przez Prusaków "królem polskim", oraz jego żona, Maria, nazywana potocznie "królową Marysienką". Wybitnym i znanym działaczem był również Wincenty Dabiński (późniejszy pierwszy polski starosta gostyński). Osoby te, widząc działania i efekty pracy księdza Olejniczaka, szybko nakłoniły go do współpracy. Zaangażował się więc młody wikariusz w działalność Towarzystwa Czytelni Kobiet, które prowadziło między innymi tajne nauczanie języka ojczystego, historii, geografii. Działał ponadto w Towarzystwie Przemysłowców i Rzemieślników oraz w Kółku Rolniczym. Wszędzie wygłaszał prelekcje i pogadanki. Współorganizował również w mieście życie kulturalne w formie amatorskich przedstawień teatralnych, żywych obrazów itp. Działalność młodego wikarego na terenie Gostynia musiała odbić się szerszym echem, gdyż biskup Bortram z Hildesheimu zwrócił się do niego z prośbą o przejęcie opieki duszpasterskiej nad polskimi robotnikami sezonowymi w Brunszwiku, Meklemburgii i w Turyngii. Wyjeżdżał, więc w te strony ksiądz Olejniczak trzykrotnie w latach 1911-1914, niosąc posługę duchową naszym rodakom, broniąc ich przed wynarodowieniem. Przy okazji pobytu szukał w tamtych stronach słowiańskich śladów. Ponadto, zaspokajając swoją drugą pasję życiową, odwiedzał różne zakłady naukowe i znane szkoły, by zapoznać się z nowoczesnymi metodami pracy wychowawczej. Kiedy zaś nadarzyła się okazja w 1913 r. wziął udział w pielgrzymce do Rzymu. Po tym okresie bardzo czynnego życia, w roku 1915, postanowił zostać zakonnikiem i zgłosił się do zakonu karmelitów w Czemej pod Krakowem. Jednak względy zdrowotne nie pozwoliły mu wieść życia zakonnego i po roku powrócił do diecezji. Ksiądz arcybiskup Dalbor czasowo powierzył mu zastępstwo chorego proboszcza w Boruszynie, a l października 1916 r. skierował ks. Olejniczaka jako kapelana Sióstr Szarytek do Szpitala Przemienienia Pańskiego w Poznaniu. W maju 1918 r. objął stanowisko pierwszego kapelana przy kościele podfilipińskim na św. Górze, przygotowując teren na powrót - po kilkudziesięcioletnim wygnaniu -księży filipinów. A więc znów jest ksiądz Olejniczak na ziemi gostyńskiej. I tu zastaje go odzyskanie niepodległości. Natychmiast włącza się w nurt odbudowujących. Pełni krótko funkcję inspektora szkolnego, działając na rzecz szybkiego spolszczenia gostyńskiej oświaty. Krótko potem przenosi się do Miejskiego Gimnazjum. Na zebraniu w Ratuszu, zwołanym z jego inicjatywy w dniu l czerwca 1921 r., uchwalono wybudowanie nowego gmachu Gimnazjum, który miałby być pomnikiem wdzięczności Bogu za odzyskanie wolności. 26 czerwca 1921 r. na zebraniu organizacyjnym ukonstytuował się Komitet Budowy z przewodniczącym - szambelanem Edwardem Po-tworowskim i księdzem Franciszkiem Olejniczakiem, jako jego zastępcą, na czele. Duszą budowy i głównym organizatorem był faktycznie Olejniczak. Natychmiast zamówiono wykonanie projektu gmachu u architektów poznańskich -Lucjana Michałowskiego i Romana Sławskiego. Przystąpiono także do zakupu i zwózki materiałów budowlanych. W rezultacie do realizacji wybrano projekt L. Michałowskiego i wiosną 1922 r. przystąpiono do właściwych prac budowlanych. W dniu 29 czerwca 1922 r. nastąpiło poświęcenie kamienia węgielnego. Uroczystości przewodniczył proboszcz gostyński, ksiądz Grzęda, w obecności kuratora poznańskiego, Chrzanowskiego, oraz miejscowych władz i obywateli miasta. Fundusze na budowę pochodziły ze składek społeczeństwa ziemi gostyńskiej, a nawet z darów przysłanych zza granicy. Ksiądz Olejniczak wykazywał niezwykłą umiejętność w pobudzaniu ofiarności na to przedsięwzięcie. I tak na przykład w celu zakupu okien do gmachu kazał wykonać dużą planszę fasady budynku i w miejscach okien umieścił nazwiska ich potencjalnych fundatorów. Akcja ta poparta odpowiednim apelem sprawiła, że w ciągu tygodnia wszystkie okna zostały zakupione. Wykorzystując szczodrość osób obecnych na zebraniu Banku Spółdzielczego zebrał odpowiednią sumę pieniędzy, za którą zakupił obraz Matki Boskiej w wieńcu różanym, a który upatrzył sobie wcześniej w antykwariacie w Gdańsku. W dniu 23 października 1924 r. nastąpiła uroczystość poświęcenia nowego gmachu Gimnazjum, na którego frontonie umieszczono napis: "Bogu i Ojczyźnie Odrodzonej". Poświęcenia dokonał ks. bp Łukomski w obecności wojewody poznańskiego, Bninskiego, i kuratora szkolnego, Chrzanowskiego, oraz bardzo licznie zebranego społeczeństwa gostyńskiego. Z rozpoczęciem roku szkolnego 1925/1926, po odejściu dotychczasowego dyrektora Eugeniusza Flisa, władze miasta powierzyły to stanowisko księdzu Franciszkowi Olejniczakowi. Mając spore doświadczenie w pracy wychowawczej i odpowiednią wiedzę metodyczną, stworzył szkołę na miarę oczekiwań, w której od początku wprowadzano nowoczesne systemy pedagogiczne. Cały gmach swoją bryłą architektoniczną i rozplanowaniem wnętrza stanowił nowoczesną na owe czasy budowlę. Oprócz klas wykładowych posiadał piękną dużą aulę, pracownie specjalistyczne, harcówkę, szatnie i natryski. Gdy dodamy do tego liczne zbiory historyczne, geologiczne i wreszcie przyrodnicze, to otrzymamy obraz, jaką to szkołą było ówczesne Gimnazjum w Gostyniu. W roku 1929 szkołę wizytował prezydent RP Ignacy Mościcki. Widząc efekty dyrektora postanowił przyznać mu wysokie odznaczenie. Ksiądz Olejniczak zaproponowałby ów medal zamienić na ofiarę na rzecz szkoły. I tak też się stało. Gimnazjum wzbogaciło się w ten sposób o gabinet chemiczny "z prawdziwego zdarzenia". Pod koniec swego dyrektorowania ksiądz Olejniczak mocno zaangażował się w budowę sali gimnastycznej. I tym razem fundusze pochodziły ze składek społeczeństwa, nauczycieli i uczniów gimnazjum. Był to pierwszy obiekt tego typu w Gostyniu. W roku szkolnym 1932/1933 ze względu na gwałtownie słabnący wzrok ksiądz Olejniczak odchodzi z Gimnazjum w stan spoczynku. Początki tej choroby datują się na rokl921, kiedy to przeszedł on ciężką operację usunięcia jaskry. Skutek był taki, iż na prawe oko widział bardzo mało, a lewe miał mocno osłabione. Swoją chorobę znosił z niezwykłą pogodą ducha. Nie odsunął się też od pracy z młodzieżą. Znane są jego liczne i bardzo ścisłe kontakty ze szkołą. Kardynał Hiond w dowód uznania jego zasług na niwie wychowawczej i w pracy duszpasterskiej mianuje go radcą duchownym. Po wkroczeniu wojsk hitlerowskich do Gostynia zostaje 21 września 1939 r. zatrzymany i osadzony w tutejszym areszcie jako zakładnik. Drugi raz aresztowano ks. Olejniczaka 2 lutego 1940 r. Przewieziony został przez gestapo najpierw do Leszna, a potem do poznańskiego Fortu VII. Na wolność wyszedł l czerwca tegoż samego roku, ale nie wolno było mu powrócić do Gostynia. Zamieszkał, więc w rodzinnym domu przy ul. Mylnej w Poznaniu, a po jego zburzeniu na krótko na Sródce. Po pewnym czasie został ponownie zmuszony do przeprowadzki. Tym razem zamieszkał z siostrami na ul. Szamarzewskiego. Dom jego stał się ostoją polskości i wiary. Codziennie odprawiał potajemnie mszę św., udzielał rad, podtrzymywał na duchu. W Poznaniu pozostał do końca wojny, jednakże już w marcu 1945 r., na prośbę Gostynian, powraca do grodu nad Kanią. W czerwcu tegoż roku sprowadza do siebie obie schorowane siostry Marię i Helenę. Tworzą oni tragiczny dom. On niewidomy, siostra Maria zreumatyzowana całkowicie i przykuta do łóżka oraz siostra Helena, także cierpiąca, poruszająca się wyłącznie na wózku inwalidzkim. Mimo tej tragicznej sytuacji w domu tym nie obnosiło się nieszczęścia, nie mówiło się o chorobach i cierpieniu. Po przybyciu do Gostynia kazał się ksiądz radca zaprowadzić na Rynek, by oddać hołd rozstrzelanym obywatelom ziemi gostyńskiej. Ułożył też słowa, które wyryto na pamiątkowej tablicy wmurowanej na Ratuszu: "Stąd wyszli na szaniec śmierci by nam dać zwycięstwo bohaterowie nasi najdrożsi". Następnie przystąpił do organizowania społeczeństwa do odbudowy zniszczonego gmachu Gimnazjum. Powołał do życia Bank Ducha Świętego, za którego pieniądze w głównej mierze ponownie wzniesiono budynek szkoły. We wrześniu 1945 r. z inspiracji księdza Olejniczaka zorganizowano pierwszy powojenny Zjazd Maturzystów. Choć nowy gmach już stanął na konto odbudowy ciągle napływały wpłaty. Zaproponował, więc, by wybudować osiedle domków jednorodzinnych pod nazwą Osiedle Dobrej Woli, z przeznaczeniem dla najliczniejszych i najbiedniejszych rodzin. Pierwszy taki domek stanął już w roku 1947 przy ul 3 Maja ( obecnie ul. Wrocławska). Dalszej budowy jednak zaniechano z przyczyn politycznych. Warto wspomnieć tu o jeszcze jednej inicjatywie budowlanej Franciszka Olejniczaka. Mianowicie, jako stały słuchacz audycji radiowej "Matysiakowie", zaproponował wzniesienie z dobrowolnych składek słuchaczy domu starców imienia "Matysiaków", przekazując na ten cel swoją ofiarę. Jak wiemy, wybudowano go w Warszawie na Saskiej Kępie, jako obiekt składający się z 5 pawilonów ( 30 pokoi jednoosobowych i 35 dwuosobowych?). Za tę inicjatywę otrzymał od ówczesnych władz centralnych list z podziękowaniem. Jednakże pomysłodawca nie doczekał oddania do użytku tegoż obiektu. Ksiądz Franciszek Olejniczak zmarł 2 listopada 1965 r., przeżywszy 88 lat, z czego 32 lata jako niewidomy. Zmarł wielki społecznik, dwukrotny budowniczy naszego Gimnazjum, wychowawca młodzieży, krzewiciel hasła "Omnes unum simus". Telegramy kondolencyjne przysłali między innymi Maria Kasprowiczowa, Kazimiera Iłłakowiczówna, Ylastimil Hoffmann.
Bł. Edmund Bojanowski
dmund Bojanowski przyszedł na świat 14 listopada 1814 roku, życie jego przypadło na czas, gdy Ojczyzna nasza podzielona między trzy mocarstwa, doprowadzona do ruiny politycznej, społecznej i gospodarczej żyła w niewoli, a cała prawie Wielkopolska, nazwana w owym czasie Wielkim Księstwem Poznańskim.
Miejscem urodzenia był Grabonóg, mała wioska wielkopolska, odległa o 3 km od Gostynia, w województwie wielkopolskim. /Dziś dwór należy do kompleksu Szkół Rolniczych. Dzięki staraniom dyrektora dr Stanisława Sroki został odbudowany w latach 80 - tych, jest siedzibą Muzeum Ziemi Gostyńskiej im. Edmunda Bojanowskiego.
Rodzinę Bojanowskiego cechował patriotyzm. Ojciec Edmunda - Walenty, przypłacił swój udział w powstaniu listopadowym konfiskatą ojcowizny. Matka - Teresa z domu Umińska, z pierwszego małżeństwa Wilkońska, była siostrą generała Jana Nepomucena Umińskiego, bohatera wojen napoleońskich, a później powstania listopadowego z 1831 roku. Odznaczała się głęboką religijnością, która silnie oddziaływała na psychikę jej młodszego syna, przelewając w nią ze swej duchowej głębi delikatność, miłość bliźniego, a nade wszystko niezwykłą, choć trzeźwą pobożność wraz z nabożeństwem do Matki Bożej.
Gdy Edmund miał cztery lata, a więc około 1818 roku, ciężko zachorował. Wątłego zdrowia, słabowity i delikatny, był dla swej matki przedmiotem ciągłej troski. Tym razem medycyna okazała się całkowicie bezradna. Nie pomagały żadne lekarstwa, lekarze nie ukrywali przed zbolałymi rodzicami, że stan jest beznadziejny. Któregoś wieczoru dziecko nie dawało już żadnego znaku życia. "[...] nawet na przyłożonym do jego ust zwierciadle nie występowała najmniejsza para oddechu. Natenczas w żalu nieutulona matka, z osobliwszą jeszcze ufnością klęka i gorące zanosi modły do Matki Boskiej Bolesnej Gostyńskiej, o wskrzeszenie gasnącego dziecięcia". Gorąca prośba została wysłuchana. Gdy wróciła do pokoju, gdzie leżało dziecko, zastała je radosne, jakby obudzone ze snu. Z wdzięczności za to cudowne uzdrowienie ofiarowała do kościoła świętogórskiego srebrne wotum - Oko Opatrzności, do dziś tam przechowywane. Edmund często słyszał z ust Matki o łasce doznanej za przyczyną Najświętszej Maryi Panny, toteż przez całe życie odznaczał się gorącym do Niej nabożeństwem, a gdy dorósł, umieścił opis swego uzdrowienia w kronice kościoła świętogórskiego.
Około 1826 roku rodzina Bojanowskich przeniosła się do Płaczkowa, oddalonego o 7 km od miasta Dubina. Piękno i dzieje tamtejszych okolic opisze później Edmund Bojanowski w opowiadaniu "Niziny Nadorlańskie". Ze względu na słabe zdrowie początkowe nauki pobierał Edmund w domu przy pomocy prywatnych nauczycieli. Główny kierunek jego nauce nadał ks. Jan Siwicki, gorliwy kapłan i gorący patriota, latach 1827-1833 wikariusz w Dubinie, który odkrył uzdolnienia chłopca i zachęcał do systematycznej nauki. Szczególne zdolności wykazywał w przedmiotach humanistycznych. Z pasją poznawał publikacje przedstawiające dzieje Ojczyzny oraz książki biograficzne prezentujące życiorysy i dokonania sławnych Polaków: np. Kościuszki, Kołłątaja, Krasickiego. W sferze jego zainteresowań znajdowały się również etnografia i folklor. Już w młodym wieku ujawnił swoją wrażliwość na kwestie społeczne.
Gdy wybuchło powstanie listopadowe, ojciec wraz z bratem przyrodnim Teofilem poszli do powstania. Zbyt młody i chorowity Edmund pozostał w domu. Podjął jednak wtedy postanowienie, że będzie służył Ojczyźnie w pracy, na co dzień - poświęcając wszelkie siły, zdolności i majątek.
Działalność społeczna
Edmund, zaraz po powrocie ze studiów do Grabonoga, jakkolwiek wątłego zdrowia, włączył się czynnie w społeczne życie środowiska, oddając się - jak pisał w 1872 roku ks. Brzeziński - literaturze, praktyce dzieł miłosierdzia, i prowadząc świątobliwe życie, włączając się w działalność literackiej sekcji Kasyna. Dnia 7 maja 1842, podczas zebrania początkujących literatów, przedstawił nowy program, który dotyczył reorganizacji sekcji literackiej. Bojanowski zwrócił uwagę na potrzebę uświadomienia sobie, że właśnie w dzisiejszych czasach przywrócenie ludowi właściwej mu godności stanowi wielką zasługę, co dotąd zostało w nikczemny sposób zaniedbane. Działalność Kasyna Gostyńskiego zachowała orientację zmierzającą do umocnienia ducha narodowego i odrodzenia tradycji.
W tym samym czasie Edmund zajmował się badaniem folkloru wielkopolskiego, czyli tej ziemi, z którą był związany od urodzenia. Skrzętnie zapisywał opowiadania, piosenki, przysłowia, jakie słyszał z ust wiejskich ludzi, aby potem posłużyć się tym w celach wychowawczych. Część zebranego materiału została opublikowana w Przyjacielu Ludu. Oprócz jakiegoś głównego tematu umieszczał tam ludowe powiedzenia i niektóre obyczaje pochodzące z czasów pogańskich. Nic, więc dziwnego, że Edmund wyróżniał się dobrą znajomością takich zwyczajów, tradycji i świąt ludowych, do tego stopnia, że zebrał wszystko razem i stworzył «estetyczny obraz narodowego życia».
Przywiązując szczególną wagę do szerzenia oświaty i wychowania moralnego wśród najniższych warstw narodu polskiego, Edmund wskazał na najskuteczniejszy środek ku temu, tj. czytelnie przy wiejskich szkołach podstawowych, gdzie ludzie ze wsi mogliby za darmo wypożyczać książki. Czytelnie takie dawały okazję do utrwalenia przyswojonej w szkole wiedzy, stwarzały też możliwość wypożyczenia jakiejś religijnej książki, która mogła być pomocą w codziennym życiu i w problemach duchowych. Bojanowski uważał ten aspekt formacji religijnej za bardzo ważny, zwłaszcza dla polskich wspólnot będących w otoczeniu wyłącznie języka niemieckiego; albowiem ci, którzy tego języka nie znali, byli odcięci od jakiejkolwiek formacji religijnej.
Innym środkiem, jakim posługiwali się członkowie Kasyna dla rozpowszechniania oświaty, była założona tam biblioteka. Pieczę nad nią roztaczał Edmund. Korzystali z niej, i to za darmo, wszyscy nauczyciele wiejskich szkół podstawowych z okolic Gostynia. Nie poprzestając na tym, Bojanowski wypożyczał wiejskim ludziom także książki ze swojej prywatnej biblioteki. W 1850 roku zgodził się na współpracę z Katolicką Księgarnią w Poznaniu.
Oprócz oświaty Naród Polski potrzebował także wychowania moralnego. Do tego celu, zdaniem Bojanowskiego, mogły służyć ochronki, w których poprzez wychowanie dzieci można było mieć dobry wpływ na przyszłe pokolenia. Biorąc pod uwagę działalność Edmunda jako wychowawcy, można by powiedzieć, że to właśnie on zwrócił uwagę członków sekcji literackiej Kasyna w Gostyniu na znaczenie tego problemu; w celu jego pogłębienia zaproszono na zebranie tejże sekcji, 7 maja 1842, Augusta Cieszkowskiego, znanego filozofa, autora broszurki O Ochronach wiejskich, który dostarczył na ten temat dokładniejszych informacji. Biorąc pod uwagę, że «tak święty i życiowy cel stanowi dzieło umoralnienia naszej cywilizacji, nieporównanie ważniejsze od wielu pisanych rozpraw», uczestnicy wspomnianego zebrania obiecali «rzetelnie się tym zainteresował» i ufundował wzorową ochronkę, w której można by formować niezbędne wychowawczynie.
Jan Bzdęga z Domachowa
nia 16 czerwca 1998 roku w Domu Pomocy Społecznej Chumiejętkach zmarł Jan z Domachowa Bzdęga znany popularyzator folkloru ziemi krobskiej. Nie kwestionowany lider wszystkich biskupian. Dwa dni później w jego ostatniej drodze na Domachowski cmentarz towarzyszyła mu rodzina i liczne grono przyjaciół z całego kraju. Jan Bzdęga urodził się 23.12.1907 roku w Rotthausen w Westfalii jako syn mało rolnego chłopa Jana i Joanny Chudej, rodem z Żychlewa. Do szkoły powszechnej uszczenszczał najpierw w Domachowie, a następnie w Sułkowicach, ukończył ją z wyróżnieniem. Za namową nauczyciela kontynuował naukę w Miejskim Gimnazjum Klasycznym w Gostyniu. Przed wczesna śmierć ojca - górnika sprawiła iż sytuaja materialna stała się krytyczna. zmusiło go to jako najstarszego z rodzeństwa, do przerwania nauki i podjęcia pracy zarobkowej w charakterze urzędnika pocztowego. Jego wielka przygodo z folklorem biskupiańskim rozpoczeła sie w roku 1927 kiedy to nawiązał współ pracę z dwoma poznańskimi czasopismami "Wielkopolaniniem", "Odrędownikiem". Tu ukazały sie jegopierwsze artykuły o Biskupiźnie. Siedem lat później zinspiracji prof. Lucjan kamilski na ziemie krobską zawitali studęci muzykologii z uniwersytetu im. Adama Mickiewicza, by prowadzic tutaj swoje badania. W grópie tej była Jadwiga Sobieska wybitna później znawczyni folklory Wielkopolskiego. Za jej namową Jan Bzdęga zaczą pracować społecznie. W roku 1932 załozył w Domachowie Kólko Regionalne, które dało początek biskupiskupiańskiemu Zespołu folkloru biskupiańskiemu "In Curudo" jego członkami zostali mieszkańacy Domachowa i okolic. W 1934 roku zawarł związek małżeński z nauczyscielka Jadwiga Zielińską. Dwa lata później małżonkowie zamieszkali w Poznaniu, w rodzinnym mieście Jadwigi. Krótko potem przyszły n aswiat ich dzieci: Joanna, Bożena, Jan. Maturę złożył Jan jako eksternistazdęga w 1938. jeszcze przed wybuchem II wojny światowej rozpoczął studia na Uniwersytecie Poznańskim. W 1936 opracował i wydrukował drukiemmonografie folkloruZiemi krobskiej pt. " Biskupianie ".Wkrótce po wubuchu II wojny światowejjako żołnież sił mpomocniczych na odsiecz stolicy. Dostał sie do niewoli niemieckiej i osadzony został w obozie jenieckim pod Królewcem, gdzie wraz z kolegami: organizował życie kólturalne dla współ towarzyszy niewoli. Pomocny był mu w tym egzemplarz " Biskupian ", który zabrał ze soba idąc na wojnę. Po przebyciu ciężkiej choroby został zwolniony z obozu i wrócił do Poznania. W 1945 Jan Bzdęga walczył o wyzwolenie stolicy Wielkopolski, gdzie został ranny. Po skończeniu II wojny światowej działał aktywnie na ziemiach odzyskanych. W latach 1945-1948byłwizytorem kursów analfabetyzmu z ramienia kuratorium Okręgu Szkolnego w Zielonej Górze. jan Bzdęga autentycznym wzorem pracowitości i wytrwałóości. Mając lat 90 był ciągle jeszcze reżyserem i hoerografem Zespoły Folklorystecznego z Domachowa i okolic. Chętnie tez sam tańczył i śpiewał, wzbudzając zachwyt i niedowierzanie. Ciągle miał nowe pomysły wystaw, występów, póblikacji. Do ostatnich chwil życia był aktywnym działaczem na polu upowszechniania kóltóry wsi, w tym szczególnie folklory biskupiańakiego oraz ziemi gostyńskiej. Jan Bzdęga spoczął na zawszew sercu biskupizny - ukochanym Domachowie. Na zawsze też pozostanie w naszej pamięci.
|